Droga
Krzyżowa, Eucharystia, adoracja Najświętrzego
Sakramentu, spotkania w grupie, konferencje
- miały doprowadzić nas do osobistego spotkania
z Jezusem Chrystusem. Poznania Go, odkrycia
Kim On jest, doświadczenia Jego obecności w
swoim życiu, tu i teraz, w tej konkretnej sytuacji,
którą dziś przeżywam.
Rekolekcjom
przewodniczył ks. Paweł Szymański, który w sposób
prosty i autentyczny dzielił się doświadczeniem
swojego powołania. Już w pierwszej homilii podkreślił,
że w powołaniu nie jest najważniejsze to czy
ja się nadaję, czy ja podołam, czy mam odpowiednie
predyspozycje, ale odkrycie co Bóg dla mnie
zaplanował, na jaką drogę mnie pociąga - bo
to On jest tym, który powołuje i daje łaskę.
On najlepiej wie na jakiej drodze najlepiej
zrealizuję to powołanie, do którego już jestem
wezwana jako chrześcijanka to jest do świadczenia
o Chrystusie, do miłości i świętości.
Spotkania
prowadzone przez siostry miały wprowadzić i
zachęcić do częstego i osobistego spotykania
się z Bogiem obecnym w swoim Słowie. Ono bowiem
najlepiej pokazuje nam prawdziwe oblicze Boga,
w Nim poznajemy Jezusa, odkrywamy Jego wolę,
znajdujemy odpowiedz na najważniejsze pytania.
Cennym
czasem było również spotkanie z siostrami z
tutejszej wspólnoty, siostry dzieliły się doświadczeniem
swojego powołania, odpowiadały na pytania, które
nie dotyczyły zewnętrznych form naszego życia
ale raczej tego co jest jego sensem i istotą.
Dziękuję kochanym siostrom za gościnność, życzliwość
i ofiarowaną modlitwę, ufam, że czas spędzony
w naszej zakonnej wspólnocie zaowocuje w młodych
sercach pragnieniem poznawania Jezusa i przylgnięciem
do Niego.
s.
Anna
Świadectwo
po rekolekcjach
Alleluja!
Nazywam się Marysia. Byłam uczestniczką rekolekcji
powołaniowych u Sióstr Służek NMP w Lublinie,
które odbyły się w dniach 8-10 kwietnia 2011.
Zdecydowałam
się na udział w tych rekolekcjach w zasadzie
nie wiedząc tak do końca, czego będą dotyczyły.
Spodziewałam się, że mogą to być rekolekcje
powołaniowe, ale były to tylko moje domysły.
Ogarnęło
mnie więc miłe zaskoczenie, gdy ksiądz już na
pierwszej konferencji potwierdził moje przypuszczenia.
Dlaczego? Ponieważ od prawie roku rozeznaję
drogę swojego powołania i znaki, które dostrzegam
w moim życiu, odczytuję jako Jezusowe pragnienie
powołania mnie do zgromadzenia zakonnego.
Z
jednej strony byłam bardzo szczęśliwa, że Jezus
udziela mi łaski przeżycia właśnie takich rekolekcji,
ale z drugiej odczuwałam pewien niepokój, czy
ja tak po ludzku dobrze ten czas przeżyję, czy
będę na tyle skupiona i otwarta na działanie
Jego łaski, jak On by tego pragnął.
Ale
Jezus miał już ułożony scenariusz mojego z Nim
spotkania w czasie tego czasu. Poruszył moje
serce po raz pierwszy na Jutrzni w sobotę, kiedy
wsłuchiwałam się w komentarz do przypowieści
o Synu marnotrawnym. Wtedy zrozumiałam, że Bóg
tęskni za mną, że ukochał mnie odwieczną Miłością
i nigdy mnie nie zostawi. Przemówiło do mnie
bardzo mocno także to, że Bóg zawsze na mnie
czeka, wzrusza się na mój widok, kiedy wracam
do Niego po spowiedzi św. i że jestem Jego przyjaciółką.
Te
treści trwały we mnie przez cały dzień, a ich
kwintesencją było spotkanie w grupach, kiedy
losowałyśmy fragmenty Pisma św. i miałyśmy odpowiedzieć
na pytanie, czym zachwyca mnie Jezus w tych
słowach. Swoimi przeżyciami miałyśmy podzielić
się z osobą nam bliską pisząc do niej list,
maila czy sms. Byłam bardzo zaskoczona, gdy
właśnie wtedy przypomniałam sobie moją ostatnią
rozmowę z przyjaciółką, którą odbyłyśmy kilka
dni wcześniej. Przyjaciółka pytała mnie, dlaczego
wybieram akurat życie zakonne, co takiego będę
miała w zakonie, czego nie doświadczę np. w
rodzinie. Nie potrafiłam odpowiedzieć jej wtedy
na to pytanie, ale po przeczytaniu fragmentu
z Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 10, 38-42) od
razu wiedziałam, jaka jest moja odpowiedź. Zdałam
sobie sprawę z tego, że wybieram życie w bliskości
z Jezusem w zgromadzeniu, ponieważ On zawsze
jest szczery w rozmowie ze mną i pragnie mi
opowiedzieć o swoim Ojcu, królestwie, kiedy
tylko Go o to poproszę i naprawdę będę chciała
słuchać Jego głosu. On zawsze mówi o sobie wszystko.
Nie wybiera tego, co chce powiedzieć i niczego
nie ukrywa. Nie używa zdań typu: "Nie chcę
obarczać Cię moimi problemami." Właśnie
to spotkanie z Nim utwierdziło mnie w przekonaniu,
że u Jego boku chcę dalej żyć, w bliskości z
Nim pragnę przebywać każdego dnia.
Przede
mną jeszcze długa droga rozeznawania mojego
powołania, ale ufam, że Jezus poprowadzi mnie
tą ścieżką, która będzie dla mnie najbardziej
odpowiednia. Ja muszę tylko otworzyć się na
Jego działanie i prowadzenie.
Dziękuję
Ci, Jezu, za Twoją obecność w moim życiu. Dziękuję
za to, jak w nim działałeś i działasz. Ciebie
pragnę na nowo uczynić moim Panem i Zbawicielem,
by na tej drodze, którą pomagasz mi iść, realizowała
się nie moja, lecz Twoja święta wola. AMEN.
Chwała
Panu.
Marysia