fotogaleriaczytelniarozmowa miesiąca księga gości słowo dniakontakt

Poezja






Po wydłużonych
klasztornych korytarzach
świętość chodzi
ubrana w szary habit codzienności
sercem zwiedzając Niebo
na minutach dnia
różaniec odmawiając
ciszę zbiera z zakątków serca
na Białą Hostię Ołtarza
a wieczorem
Miłością klęka
i czerwienią się staje
lampki wiecznej


 



 


W Twoich oczach
przegląda się niebo
i promieniami rzęs
poranne wstaje słońce...
światłem splecione
Twoje włosy
rosą opadają
na omdlałe trawy...
w Twoich garściach
morzem szumią drzewa
gałęziami palców
otulając ziemię
i brzegi życia
przepełniając modlitwą wzruszenia...
jest w Tobie Mowa
o szept oparta Boga
co górskim stokom
rozpięte pozostawia
partytury Nawiedzenia...
Matko Ciszy
zakrytej w Tajemnicy Słowa
tęczą przepasana
Nowego Przymierza
Matko milczącej świątyni
mego serca
zabierz mnie
w dłoni Twoich
smukły gotyk
Mariówka, dn.12 sierpnia 2001

 


Na sztalugach
płótno napięte
krzyczy
o namalowanie
farbami dni
pejzażu życia
ręką
doświadczonego Malarza

 


Jest gdzieś
inny świat
za horyzontem
ludzkiego spojrzenia gdzie
rozkwitłe sady
chwytają barwy
wschodzącego poranka
pierzaste obłoki
rzeźbią górskie szczyty
a wzburzone morze
na brzeg
bursztyny wyrzuca
złote wydmy
z rozgrzanego piasku
schronienie dają mewom -
jest gdzieś
inny świat
gdzie radość rozsiewana
prostym uśmiechem
a miłość skromna
jak
stokrotki na łące
wystarczy tylko
tęskniące serce
w Monstrancję wtopić

 


Pozwól
zabrać z sobą
odrobinę błękitu
nieba bezchmurnego
wilgoć mgły
osiadającej na włosach
zapach fiołków
pieszczących nozdrza
ciszę wieczoru
przerywaną kantatami świerszcza
zieleń łąki
w przyjaznych oczach -
niech pod moimi
zamkniętymi powiekami
pozostanie żywy obraz
głęboko w sercu wyryty

 


Morze szum wiatru
w muszelce zamyka
i łzy
Bogu tylko wiadome
w bursztyny zamienia
i strumieniami wody
co falami się stają
na
rozgrzaną patenę piasku
je wyrzuca
by
w sercu Twoim
światłem wschodzącego słońca
mogły rozbłysnąć

 


Szczęściem
przebywania z Tobą
przemierzę każdy skrawek błękitu
z promieni słońca pozostających w kaczeńcach
wyrzeźbię bukiecik
przy świecach gwiazd
w cichym oddechu wieczoru
na ziemi
Ewangelię wyczytam
kreśloną Twoimi rękami
i na ścieżkach życia
kościółek odnajdę
a w nim skarb
co zwie się Miłością


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

wiadomości
czytelnia


Wiersze, rodzące się w codziennej niecodzienności... chwilach radości przeżywania Pełni, chwilach trudu doświadczenia bycia człowiekiem - z przedziwną mocą przypominają o celu, do którego zdążamy. Zapraszamy do refleksji!


Poezja s. Moniki Samol


W morzu
Twego milczenia
pozwól moją głowę zanurzyć
zmęczoną tęsknotą
za Twoim pokojem
a krople ciszy poranną rosą
na pączkach osadzoną
niech
na spieczonych ustach
wierszem się zrodzą
jak
wyszeptaną modlitwą



Hostio Biała
Pulsujące serce
Boga Żywego
udziel promieni wieczności
memu ziemskiemu trwaniu
i w dłoniach wzniesionych ku niebu
wypiecz się
opłatkiem miłości
jako Wiatyk
na codzienność



Różaniec
Zwykle
niedojrzałymi
opuszkami palców
dotykam wielkich tajemnic
i w dłoniach drżących trzymam
bukieciki chabrów
co paciorkami się stały
w wędrówce ku Tobie
bądź pochwalona
przez pozdrowienie Gabriela
szept modlitwy
zapalonej świecy -
bądź pochwalona przez usta człowieka
którego serce
z Bogiem rozmawia



Na jerozolimskich ścieżkach
bose stopy
o kamienie wiary kaleczę
i z tęsknotą szukam
śladów Twoich stóp
co ku Zbawieniu zdążały
i dłonią omdlałą
Kroplę Krwi
z Krzyża upadłą podnoszę
w słońcu zastygłą -
tę samą
codziennie na ołtarzu
w Hostii ukrytą



Wszystko mi mówi
że istniejesz
ciemne prezbiteria katedr
z Tabernakulum w głębi ukrytym
naręcza promieni
przenikające smukłe okiennice
kroki zbliżającego się wieczoru
co niebo śladami gwiazd pokrywa
lekkość mgły
jak poranne psalmy
zapach polnych ziół
przy przydrożnych kapliczkach
wyraźne rysy
twarzy bliskiego człowieka
i ten Krzyż co drzazgą
rani brzegi serca
Ten - mówi najwyraźniej



Tutaj nocą
Święci schodzą z obrazów
przy największym świetle
co jasność z Monstrancji rozpromienia
podnoszą modlitwy upadłe
na świątyń posadzkę
i w skrawek chleba
je wypiekają
co o świcie
w Hostię się zamienia



Tam gdzie pacierza
uczuła dobra matka
i prostym zdrowaś
otulała wypiekane chleby
tam gdzie drogi ludzkie
zeszły się z Bożymi
by
już na zawsze
na Bożych pozostać
w tamte miejsca
mnie zabierz
gdzie wiarą
przepojone malwy
przez okna
pochylonej izby zaglądają
by posłuchać rozmowy
nadziei z miłością



W delikatności kwiatów
zakwitłych na łące
w ortografii nieba
co obłokami
pisze listy ziemi
w wilgotności powietrza
otulającego moją głowę
w cieple serca
co rytmem Twej miłości
bije dla drugiej osoby
w ciszy wieczoru
wypełniającej najdalsze kątki
czuję że jesteś
tuż tuż Panie



Pośród skał
Noszących w sobie
jęk konania
Krzyż wbito
z rozpiętym Ciałem
co ramionami
chwyta Niebo
Ziemi
a wiatr
przez szczeliny drzewa
wyżłobionymi gorącymi łzami Magdaleny
Zbawienie
ludziom rozsiewa
* * *
przed
Krzyżem Twoim
moją głowę
poszarpaną myślami
pochylam
w najszczerszej adoracji -
Wielki Piątek 28.03.97



Pierwsze promienie słońca
rosę pobudziły
na trawie
a w dłoniach
zapłakanej Magdaleny
kwiaty zajaśniały
wschodem Poranka
i serce mocno zabiło
na głos znajomy
a radość z tego spotkania
poruszyła muzykę dzwonów
roznosząc po świecie
wieść Tego Zmartwychpowstania -
Niedziela Wielkanocna 30.03.97




To tak niedaleko stąd
skrawek spękanej ziemi
od kiełkujących nasion
błękit nieba
rozlany w górskim strumyku
płonące drzewa
w promieniach zachodzącego słońca
świeżość mgły
spod której
zadziwionym oczom
Hostia się wyłania
by serca miłości nauczyć do końca -
to wszystko przecież tutaj
przy mnie
w odległości bliskich dłoni




Na ziemi
co kwiaty rodzi i leśne runo
i miłość
w powietrzu
co skrzydłami ptaka rozcięte
jak
spadającym deszczem
w drzewach
co codziennością pochylone
z trudem wyginają wierzchołki ku niebu
w modlitwie świątyń
co w Tabernakulum zostaje
szukam Cię
Stwórco serca mojego



Tutaj skowronki
godzinki śpiewają
Matce Boskiej
wonią konwalii
miłość rozsiana po ogrodzie
młodzieńcze pragnienia
żywym pędem
wrastają w winnicę Chrystusa
niebo rozświetlone
promieniujące jasnością
połamanego Chleba -
tutaj
za klasztorną bramą
Bóg
w samym sercu mieszka
jak
w żywym Tabernakulum



W ciszy nocy
rozgwieżdżonej tysiącem gwiazd
przypisanych ludziom
płacz słyszę
to matka ziemia płacze rosą
wydając na wolność
owoc obumarłych ziaren
a
w moje serce miłość wkłada
o zapachu kruszyny Chleba
i smaku gorzkich winogron



Pozdrawiam Cię
w przebudzonym
śpiewem ptaków poranku
w promieniach słońca
rozrzuconych po zielonych liściach
we łzach
co rosą się stają na moich rzęsach -
pozdrawiam Cię
w grudkach rozoranej ziemi
w kiściach dojrzałych winogron
i pszenicy zdobiącej pola
i w sercu swoim
co przed cudem Eucharystii
rnilczeniem klęka




Pani Gietrzwałdzkiej

 

Ciepłem aksamitu
otulą mnie
bazylik sklepienia
serpentyną ceglanych kolumn
łagodnie
niewidzialne spłyną łaski
Święci - ze ścian wielu
traktat napiszą
o świętości życia
- na nich historia
rozłoży swe księgi -
a pośrodku
Matka pozostanie
zawsze ta sama
łaskawa uśmiechnięta
milczeniem zrodzi
na ołtarzu Słowo
i w opłatku zamknięte
Poranione Serce
miłość wyzwoli nam z rąk



dla Ciebie
milczenie sosny
co najwyższa
do Boga
modlitwę zanosi
na swoich ramionach -
śpiewy skowronków
zwiastujących
wiosnę Kościoła -
łany pszenicy
co
z tęsknotą czekają
na cud Eucharystii -
błękit płaszcza
Najświętszej Panienki
co niebem i schronieniem
nad Twoją głową
i tych gwiazd dwanaście
co różańcem się stają
w bliskich dłoniach
niczym błogosławieństwo




fotogaleriaczytelniarozmowa miesiącaksięga gości słowo dnia


Dom Generalny: Mariówka 3, 26-400 PRZYSUCHA tel. (0 48) 675 17 28, sluzki@op.pl