Świadectwa
sióstr postulantek...
Drogi
wezwania są różne. Można być tylko zdziwionym niewiarygodną
różnorodnością powołań.
Bóg "nie zabiera" się do tego w jednakowy sposób,
ale w odniesieniu do każdego powołanego posługuje się szczególną
pedagogią, zależną bez wątpienia od osobistej
historii tych, których powołuje, ich sytuacji,
lecz przede wszystkim mającą
związek z Jego niezgłębioną mądrością.
O
Jezusie jak o swoim Przyjacielu...
|
Mam na imię Marlena. Jestem postulantką w Zgromadzeniu Sióstr
Służek NMPN. Chciałabym dzisiaj podzielić się z Wami swoim
doświadczeniem - poznania Jezusa. |
Wychowałam
się w rodzinie wierzącej i praktykującej. Do 13 roku życia byłam
właściwie "bierną" katoliczką. Chodziłam do kościoła,
modliłam się głównie dlatego, iż rodzice nakazywali mi. Wszystko
jednak się zmieniło, gdy nagle zmarł mój tato. Byłam wtedy w
VII klasie szkoły podstawowej. to bolesne doświadczenie - zrodziło
w mym sercu - wiele pytań. Zaczęłam zastanawiać się: jaki jest
sens mego życia? Po co właściwie jesteśmy na tym świecie, skoro
i tak wszyscy umrzemy?
Te pytania nie dawały mi spokoju. Pamiętam, że po śmierci taty,
każdego dnia przed snem modliłam się za niego, wewnętrznie "ślepo"
wierząc, iż może Bóg naprawdę istnieje, więc prosiłam Go.
W VIII klasie podstawówki rozpoczęłam przygotowanie do przyjęcia
sakramentu bierzmowania. W mojej parafii, spotkania dla bierzmowanych
prowadziła Wspólnota Odnowy w Duchu Świętym. Przez pół roku
chodziłam na tzw. "grupki dzielenia Słowem Bożym"
na tych spotkaniach zachwyciłam się tym, że Bóg może do mnie
mówić i czyni to poprzez Pismo Św.
Jak dotąd, to ja ciągle mówiłam, głównie prosiłam Boga, by pomógł
mi w nauce, dał zdrowie moim bliskim itp. Nigdy nie słuchałam
podczas Mszy św. - czytań, Ewangelii - przeważnie modliłam się
lub myślałam o "niebieskich migdałach".
Moją animatorką prowadzącą spotkania dla bierzmowanych była
dziewczyna w moim wieku. Przeżyłam wtedy wewnętrzny "szok",
gdyż dla niej modlitwa to było "żywe" spotkanie -
dzieliła się Słowem Bożym tak spontanicznie, jakby naprawdę
rozmawiała z kimś bardzo bliskim. Ona mówiła o Jezusie jak o
swoim PRZYJACIELU.
Trudno mi było to wszystko zrozumieć. Jednak wiedziałam jak
wiele radości, pokoju ... ma w sobie ta dziewczyna. Wtedy zrodziło
się w moim sercu pragnienie bycia jak ona - naśladowania jej.
Po przyjęciu sakramentu bierzmowania wstąpiłam do wspólnoty
Odnowy w Duchu Świętym. Zaczęłam częściej przystępować do sakramentu
pojednania, chodziłam prawie każdego dnia na Mszę św. Bardziej
wsłuchiwałam się w to, co mówi ksiądz podczas kazań. Starałam
się zapamiętać choć jedno zdanie, słowo z Ewangelii i rozważać
je w ciągu dnia. To były pierwsze małe kroki w odkrywaniu poznawaniu
Miłości Boga do mnie. Moje myślenie patrzenia na świat zaczęło
powoli się zmieniać. We wspólnocie nauczyłam się grać na gitarze,
odkryłam w sobie talent muzyczny.
Od tego momentu rozpoczęła się moja WIELKA PRZYGODA Z JEZUSEM.
Liczne wyjazdy na rekolekcje, piesze pielgrzymki do Częstochowy
- poznawanie ludzi, którzy autentycznie starają się naśladować
Chrystusa - to wszystko było okazją do bliższego POZNANIA I
DOŚWIADCZENIA iż Bóg jest MIŁOŚCIĄ. On kocha mnie taką jaką
jestem, troszczy się o mnie każdego dnia. Daje mi poczucie sensu
życia. W jego oczach jestem umiłowanym dzieckiem a Ona jest
moim Ojcem. Jezus stał się Panem mego życia. To właśnie w Kościele
- dzięki kapłanom, siostrom zakonnym a także świadectwom wiary
ludzi świeckich - odkryłam, iż prawdziwą WOLNOŚĆ daje BÓG. Jego
przykazania a raczej przestrzeganie ich dają mi pełnię POKOJU.
Nic i nikt nie potrafił nigdy zaspokoić mego wewnętrznego pragnienia
DOBRA -MIŁOŚCI -POCZUCIA SENSU ŻYCIA. Za tym wszystkim gdzieś
w głębi duszy zawsze tęskniłam. Codzienne WIERNE TRWANIE NA
MODLITWIE - przez wiele lat - dawało i daje mi siłę do życia,
za które Bogu dziękuję.
Dziś widzę z perspektywy czasu iż wszystkie wydarzenia w moim
życiu /te trudne i często niezrozumiałe/ wpisane były w plan
Boży i w konsekwencji doprowadziły mnie do podjęcia decyzji
- pójścia za Jezusem -wybrania drogi życia zakonnego.
O. Honorat Założyciel Zgromadzenia Sióstr Służek NMPN powiedział
kiedyś: "Jeżeli Chrystus nas powołał i wezwał ze świata,
jednocześnie zostawiając nas na tym świecie, to dlatego, abyśmy
same doświadczywszy miłosierdzia, pociągały innych na dobrą
drogę" tę drogę odnalazłam w pokornej służbie, w miłości,
w życiu ukrytym. Pragnę tak jak Maryja - kochać Chrystusa -
ukrytego w każdym z nas.
s.
Marlena
Ścigaj
mnie łaskami!
|
Pragnę
podzielić się z wami po wkrótce tym, jak zrodziło się we mnie
pragnienie, które mogę, choć jeszcze nie śmiało, nazwać powołaniem.
Nie mogę pominąć kilku faktów z mego życia, które kształtowały
moją relację z Panem Bogiem. Przez wiele lat obarczałam Pana
Boga winą za każde niepowodzenie w moim życiu. |
Moje nawrócenie
zaczęło się od tego, że doświadczyłam wielkiej miłości Boga do
człowieka i ślady Jego obecności w każdym dniu właśnie przez Siostrę
Służkę na lekcjach religii. Każdy temat, który poruszaliśmy był
niejako odpowiedzią na nurtujące mnie pytania o sens życia.
Zaczęłam spotykać się z grupą oazową działającą przy parafii,
zaczęły się wyjazdy na rekolekcje, które zaowocowały zasłuchaniem
w wolę Bożą. Ten proces trwał kilka lat, a ja nadal układałam
swoje życie po swojemu, pomimo tego, że słyszałam w swoim sercu
słowa: "pójdź za Mną". W tym czasie spotkałam też człowieka,
którego pokochałam - myślałam o małżeństwie i wyjeździe do Stanów.
Poukładane życie; pieniądze to wszystko zionęło pustką i niewypowiedzianą
tęsknotą.
Nie ukrywałam przed nim swoich rozterek, kiedy pojechałam na rekolekcje
do sióstr - postanowiłam podjąć ostateczną decyzję. Te pięciodniowe
rekolekcje w milczeniu, zmusiły mnie do wyjścia "na pustynię"
i spotkania twarzą w twarz z decyzją mojego życia. Pamiętam jak
w ostatnim dniu a była to Niedziela Miłosierdzia Bożego modliłam
się przed obrazem Jezusa Miłosiernego:
Panie, Ty wszystko możesz,
jeśli jest Twoją wolą, abym wstąpiła
do zakonu ścigaj mnie łaskami.
Zaufałam.
Jeszcze długo po rekolekcjach biłam się z myślami podejmując decyzję
o rozstaniu z chłopakiem. Płakaliśmy oboje ale wiedziałam, że
nie mogę inaczej postąpić. Cały ból oddałam Panu Bogu i trwałam
przed Nim a On leczył moje rany i widzę teraz, że pukał do mojego
serca tą tęsknotą i pragnieniem ale bardzo delikatnie - dając
mi wolność w wyborze.
Odnalazłam pokój serca pomimo tego, że czasem jest trudno. Zaufałam
największej Miłości. walczcie o swoje szczęście każdy na swojej
drodze - mimo wszystko - bo warto być szczęśliwym. Odwagi!
Postulantka
Agnieszka - służka
(Świadectwo
wypowiedziane na Jasnej Górze podczas czuwania maturzystów diec.
łomżyńskiej)
|
świadectwa
dziewcząt
świadectwa
służek
świadectwa
o Różańcu
To, co
zachodzi pomiędzy mną a Bogiem na tej ziemi, czyli w początkach
mojej drogi, oraz w Królestwie Bożym, a więc u jej kresu, jest oparte
na doskonałej
JEDNOŚCI,
której małżeństwo jest najbardziej dokładnym i wymownym znakiem.
Jest
to Jedność w życiu.
Jedność w prawdzie.
Jedność w upodobaniach.
Jedność w języku.
Jedność w domu.
Jedność przy stole.
Jedność w płodności.
Jedność w radości.
Jedność w wieczności.
Jest
to małżeństwo i jest ono wszechogarniająca.
Nie dotyczy ciała, dotyczy isnienia.
Nie dotyczy jednego wycinka czasów, dotyczy wieczności.
Nie dotyczy zmysłów, dotyczy osoby.
Nie dotyczy sentimentalizmu, dotyczy miłości.
Nie dotyczy słabości, dotyczy woli.
Jest to małżenstwo Nieba z ziemią.
Tego, co widzialne, z tym, co niewidzialne.
To tutaj Bóg jest z nami.
Jest to Królestwo Boże.
Jest to raj.
Jest to jedność wszystkiego.
(Carlo Caretto)
|