fotogaleriaaktualnościrozmowa miesiąca księga gości słowo dniakontakt

Rozmowa miesiąca

Rozmawia z nami:
s. Maria-Teresa

"To On pochylił się nade mną, wziął mnie za rękę i poprowadził dalej."

misjonarki w Opocznie

- Siostro Mario-Tereso, czy Siostra mogłaby nam w kilku słowach opowiedzieć o drodze swego powołania?

Jest mi trudno opowiadać o moim własnym powołaniu, zwłaszcza, że jestem jeszcze w okresie formacji. Przyszłam na świat jako trzecie dziecko mojej mamy, była ona wdową i miała już dwie córki z pierwszego małżeństwa. Bardzo pragnęła dać mojemu ojcu dziecko, a ponieważ opóźniało się poczęcie, więc modliła się do Matki Bożej. Kiedy poczuła nowe życie w swoim łonie, ofiarowała je Matce Bożej, i to właśnie byłam ja. Ojciec nazwał mnie Mukashyaka, co znaczy - gorliwa. Po mnie urodziło się jeszcze troje dzieci: brat i dwie siostry.

Nie znałam Jezusa. Usłyszałam o Nim na lekcjach religii i w homiliach. Kapłani mówili tak pięknie o Jego dobroci, że ja zapragnęłam Go poznać i pokochać. Zostałam ochrzczona mając 11 lat. Teraz rozumiem, że to Jego miłość mnie znalazła. To On pochylił się nade mną, wziął mnie za rękę i poprowadził dalej. To Jezus cicho szeptał w moim sercu, abym poszła za Nim, i tak pokierował, że natrafiłam na adres Sióstr Służek NMP Niepokalanej. Nazwa poruszyła moje serce. Odnalazłam siostry w Karama. Moje serce tańczyło z radości.

Poczułam się u siebie i nigdy nie pragnęłam oglądać się za siebie. Formacja zakonna rzuciła światło nam moje pierwsze powołanie do życia w Kościele, do którego weszłam przez Chrzest. Jestem wdzięczna Jezusowi i czuję się bardzo szczęśliwa, że powołał mnie do tej rodziny zakonnej. Jestem dumna z tego, że jestem służką Służebnicy Pańskiej.

Moim wielkim Przyjacielem, który mi pomaga w wielu sprawach i dotyka wrażliwych strun mojej duszy, jest błogosławiony Ojciec Honorat Koźmiński - nasz Założyciel. Jest on tym, na którego zawsze mogę liczyć. On wstawia się za mną i mnie podtrzymuje, umacnia na duchu. Przecież już tu na ziemi, słuchając sekretów dusz w konfesjonale, potrafi rozeznawać i prześwietlać dusze. Teraz będąc tam wysoko, widzi jeszcze lepiej.

Krótko mówiąc, moim powołaniem jest Miłość, która objawia się objawia się przez radość, pokój, gorliwość i która daje mi też odwagę w chwilach trudnych, w chwilach próby, np., w przyjmowaniu cierpienia. Ta sama Miłość rozpala moje serce do mojej rodziny zakonnej i do każdej współsiostry, a także do ludzi spotykanych w różnych okolicznościach życia.

- Który jest ulubiony Święty Siostry i dlaczego?

Wyżej wspomniałam o błogosławionym Ojcu Honoracie, a po Nim wymieni e jeszcze moja Świętą Patronkę - Teresę od Dzieciątka Jezus. Wzrusza i pociąga mnie jej Mała droga do świętości, szczególnie jej miłość i prostota w relacjach z Jezusem.

- Jak Siostra czuje się w Polsce? Czym się różni Kościół w Polsce od Kościoła w Siostry Ojczyźnie?

Ja czuję się bardzo dobrze w Polsce, chyba dlatego, że czuję się w rodzinie. Wszędzie spotykam się z dobrym przyjęciem i życzliwością. To nie przysłania mi jednak pewnej tęsknoty za Rwandą.

Kościół w Polsce jest dobrze zorganizowany, wierni są lepiej obsłużeni. Na pewno poziom intelektualny, tak hierarchii jak i świeckich, jest wyższy w Polsce. Nabożeństwa są dopracowane, lepiej zorganizowane. Liturgia jest podobna, ale zwyczaje są różne. U nas, na przykład, jest wprowadzony taniec uwielbienia i dziękczynienia, taniec ofiarowania, a nawet prośby, co my wyrażamy całym ciałem. Muzyczne instrumenty to tambury i różne proste grzechotki, wykonane przez ludzi. Wierni wyrażają swoją radość także przez melodyjne klaskanie w dłonie.

Kościół jako budynki w Polsce są zadbane, czyste i piękne. Kościół jest blisko ludzi, ponieważ jest dużo kapłanów, również osób konsekrowanych. U nas, w Rwandzie, jest ubogo, skromnie i bardzo prosto. Ponadto wielu ludzi musi pokonywać duże odległości, idąc do kościoła. Ukształtowanie terenu, odległości, brak środków do przemieszczania się uniemożliwiają spotkanie wiernych z duszpasterzami. Jest dużo różnic, które trudno mi wymienić, ale tak Kościół w Polsce jak i w Rwandzie dąży do tego samego - do głoszenia Dobrej Nowiny i przekazywania Chrystusowego Orędzia Miłości każdemu człowiekowi i na różny sposób.

- Czy podczas pobytu w Polsce spotkały Siostrę jakieś zabawne przygody?

Piękno przyrody sprawia, że ja wyrażam to głośno. Zachwycam się głośno pięknem kwiatów, drzew, budowli, i to sprawia, że ludzie się na mnie oglądają, a ja dziwię się, dlaczego oni tak reagują. Myślę, że wszyscy powinni krzyczeć z radości! Piękno kościołów wywołuje we mnie tęsknotę za Niebem, więc mówię głośno: "Jeśli tutaj jest tak pięknie, to jak będzie w Niebie!!!"

Inna sprawa. Gdy słyszałam o Mariówce w Rwandzie, myślałam, że to jest jakieś duże miasto, a gdy przyjechałam i zobaczyłam, przekonałam się, że to mała wioska. Zobaczyłam jednak, że ona promieniuje pięknem natury. Porównuję ją do Nazaretu - w duchowym podobieństwie. Siostry starsze zachwycają mnie radością, duchem modlitwy, dobrym kontaktem z młodymi. Potrafią bawić się z nami jak dzieci - w pozytywnym znaczeniu. Na przykład, dziewięćdziesięcio-kilku letnia siostra tańczyła razem ze mną i śmiałyśmy się przy tym bardzo. One budują nas, młodych, ich postawą.

Również tutejszy klimat i pory roku są dla mnie zabawne. Zachwycam się śniegiem. Rozbawiło mnie pierwsze zetknięcie się z śniegiem, który mocno sypał, gdy wyszłyśmy ze sklepu. Bawiło mi też to, jak siostra - kierowca musiała zeskrobywać przymarzający do szyb śnieg.

Jest wiele zabawnych sytuacji, gdy próbuję się porozumiewać z siostrami i innymi ludźmi po polsku. Dopiero po przetłumaczeniu mi zaczynam się orientować, jak zabawnie zostałam zrozumiana, lub jak inaczej ja zrozumiałam. Zabawne jest też to, że mówię ustami, rękoma, nogami i wszystkimi możliwymi gestami i inni podobnie mi przekazują.

- Co Siostra będzie robiła po powrocie do kraju?

Ja jestem otwarta na wszystko, co przełożeni mi zaproponują. Jestem z zawodu katechetką. Lubię tę pracę, bo dla mnie najważniejsze jest przekazywanie i dzielenie się wiarą.

Wiem też, że doświadczenie z pobytu w Polsce nie pozostanie bez echa czy śladu w mojej apostolskiej pracy w Rwandzie. Uczę się wszystkiego, co dobre piękne w Polsce, i będę to przenosić na teren Rwandy w miarę moich możliwości.

- Co Siostra chciałaby życzyć wszystkim ludziom w Nowym Roku?

Ponieważ kocham pokój i radość, to tego życzę wszystkim, a także błogosławieństwa Bożego!


Tłumaczenie: s. Danuta

Przeczytaj:

s. Elżbieta Śmieciuch
(2005/11)

s. Barbara
Pełszyńska

(2006/1)


s. Monika
Samol

(2006/3)


s. Ewa
Biernacka

(2006/6)

 

fotogaleriaaktualnościrozmowa miesiącaksięga gości słowo dnia


Dom Generalny: Mariówka 3, 26-400 PRZYSUCHA tel. (0 48) 675 17 28, sluzki@op.pl